Czy przesiadywanie przez nastolatków w centrach handlowych jest dla nich stratą czasu? Niekonieczne. Młodzi ludzie potrzebują spędzać czas w grupie rówieśniczej, a dziś robią to coraz częściej w galeriach handlowych, a nie, jak kiedyś, „pod trzepakiem”. „Problemem nie jest samo +nicnierobienie+, ale jego komercyjna otoczka” – podkreśla dr Marta Smagacz-Poziemska z Instytutu Socjologii UJ.
Badaczka badała zjawisko spędzania wolnego czasu w galeriach handlowych przez polskich gimnazjalistów. Ankiety i obserwacje uczestniczące przeprowadzono wśród uczniów gimnazjów spotkanych w centrach handlowych w Krakowie i Katowicach, a także w wylosowanych szkołach w tych dwóch miastach. W sumie odpowiedzi udzieliło 1185 gimnazjalistów. Kwestionariusze wypełnione przez młodzież uzupełniono o wywiady z pedagogami, urzędnikami, aktywistami miejskimi i urbanistami.
Plonem tych badań terenowych jest książka dr Smagacz-Poziemskiej, która ukazała się właśnie w księgarniach pt. „Czy miasto jest niepotrzebne? (Nowe) przestrzenie życiowe młodych mieszkańców miasta”.
FAKTY I MITY O BYWALCACH GALERII
Badania obaliły mit, że prawie wszystkie nastolatki spędzają chętnie czas w przestrzeniach handlowych. „Tak nie jest. Codziennie i kilka razy w tygodniu przebywanie w galerii handlowej deklaruje 8 procent gimnazjalistów badanych w krakowskich szkołach, w Katowicach – 16 procent. Nie wyolbrzymiajmy więc skali tego zjawiska, ale też go nie bagatelizujmy” – apeluje dr Smagacz-Poziemska. Tłumaczy ona, że w sytuacji, gdy w mieście brakuje przestrzeni publicznej, w ciągu kilku lat może dojść do przejęcia przez galerię handlową funkcji społecznego centrum miasta.
Według autorki pracy, bardzo często w Polsce patrzy się na obecność młodzieżowych grup w galeriach handlowych jak na źródło patologii: przestępczości czy prostytucji. Mówią też o tym media i popularne filmy, jak choćby głośne kilka lat temu „Galerianki”.
Tymczasem – dowodzi w swojej pracy badaczka – choć te patologiczne zjawiska istnieją, to mają marginalne znaczenie. Dla większości nastolatków galerie są ważne z innych powodów.
„Regularne gromadzenie się młodzieży w galeriach handlowych wygląda dla obserwatora z zewnątrz na 'nicnierobienie’. Jednak dla młodych to sposób na bycie razem, czy też – mówiąc socjologicznie – element budowania tożsamości grupowej. W tej funkcji centra komercyjne zastąpiły młodym trzepaki pod blokiem, podwórka i ulice” – zauważa dr Smagacz-Poziemska.
Z ankiet przeprowadzonych w Katowicach i Krakowie wynika też, że najczęściej bywają w centrach handlowych gimnazjaliści z szeroko pojętej klasy średniej. Dużo rzadziej młodzi pochodzący z rodzin najzamożniejszych, a prawie wcale – z rodzin biednych (ci deklarują, że czas wolny spędzają zwykle w okolicy miejsca zamieszkania).
„Możemy przypuszczać – choć nie pytaliśmy o to wprost w kwestionariuszach – że nastolatki z rodzin o niskim statusie materialnym unikają tych 'świątyń konsumpcji’ z braku choćby drobnych pieniędzy. Dla niektórych powodem unikania galerii handlowej może być wyższy niż w sąsiedztwie poziom kontroli społecznej i konieczność ograniczenia ich spontanicznych zachowań” – zauważa badaczka.
CENTRA HANDLOWE MOGĄ AKTYWIZOWAĆ MŁODYCH
Badania przeprowadzone w Katowicach i Krakowie wskazują także na to, że gimnazjaliści – wbrew temu, co się może wydawać – mają dużą potrzebę aktywnego wypoczynku. „Kiedy ankieterzy pytali ich, w jaki sposób najbardziej chcieliby spędzać wolny czas, słyszeli zwykle odpowiedź, że na boisku, w parku czy w lasku, np. jeżdżąc na rowerze i rolkach, spacerując. Bardzo często dodawali, że ważne jest dla nich, aby mogli to robić z koleżankami i kolegami” – wyjaśnia PAP badaczka. Te potrzeby trudno jest jednak realizować, kiedy np. w okolicy brakuje miejsc zielonych, a rodzice, bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci, niekiedy zabraniają im „wałęsania” się przed blokiem czy po ulicach.
Socjolodzy zwracają jednocześnie uwagę, że częste przebywanie młodzieży w tego rodzaju wielkopowierzchniowych sklepach ma swoje ciemne strony. „Nastolatki, nawet jeśli niczego tam nie kupują, to wchodzą w rolę klientów, żeby uzasadniać swoją obecność w tym miejscu. To kształtuje ich konsumpcyjne postawy wobec rzeczywistości. Spędzanie czasu wolnego w galerii handlowej ma też związek z wiedzą o mieście. Pytani przez nas przeciętni gimnazjaliści w Krakowie na ogół lepiej orientują się w przestrzeni miejskiej i okolicy swoich osiedli od rówieśników ankietowanych w galeriach handlowych” – zauważa dr Smagacz-Poziemska.
Jakie praktyczne wnioski płyną z tych badań? „Duża część młodych ludzie już sobie oswoiła galerie handlowe, a zwalczanie takiego sposobu spędzania wolnego czasu poprzez samo piętnowanie galerii, jako 'przyczyny’ tego stanu rzeczy jest nieskuteczne. Rozwiązania muszą być dostosowane do lokalnych uwarunkowań” – podkreśla socjolog.
Jej zdaniem, tam gdzie młodzieży jest bardzo dużo – np. w katowickiej galerii Silesia City Center – można by spróbować wdrożyć model rozwijany w Krakowie przez stowarzyszenie Siemacha. „Stworzyło ono w niektórych centrach handlowych „spoty”, czyli rodzaje świetlic oferujących zajęcia sportowe, artystyczne czy wspólne ciekawe akcje w mieście” – tłumaczy dr Smagacz-Poziemska.