Marzena Nykiel. Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli pseudowolność świata

Geder – to słowo niczym zjawa przewija się w świadomości wielu dzisiejszych ludzi. Jedni nurt popierają, drudzy sądzą, że jest to zło nad złem, którego trzeba się jak najszybciej pozbyć. Ignorancją byłoby myślenie, że wiemy o Gender wszystko, co wiedzieć powinniśmy, ale jednocześnie nawet sama autorka nie posiada z pewnością całościowej wiedzy.

Jedno jest pewne: Gender jest i coraz bardziej powiększa swój zasięg, pod jego przykrywką dzieją się rzeczy niesamowite, rzeczy, o których zwyczajny Kowalski nigdy by nawet nie pomyślał. Te „niesamowitości” autorka Marzena Nikiel odkrywa przed nami z całkowitą szczerością. Bez owijania w bawełnę pisze o tym, co naprawdę dzieje się teraz na naszej planecie, jak światowe rządy manipulują bezwolnymi ludźmi i jak dążą do przejęcia nad nimi całkowitej kontroli.

Okładka książki na pierwszy rzut oka mówi nam nic na temat jej prawdziwej zawartości, ale już pierwsze słowa i pierwsze cytaty utwierdzają nas w przekonaniu, że nie będzie to pozycja łatwa, że nie to nie jest książka, którą możemy poczytać sobie do snu. Okazuje się bowiem, że według autorki za całą ideologią Gender stoją władze państwowe, ugrupowania które mają na celu kontrolę urodzin na świecie, wprowadzenie własnego ładu i uczynienie z ludzi bezwolnych owiec.

„Analiza poszczególnych elementów wykazuje wyraźnie, że wszystko, co próbuje się nam przedstawić jako spontaniczne, oddalone działania niezależnych, rozsianych po świecie, złaknionych wolności grup społecznych, propagowane jest odgórnie i dofinansowywane potężnymi środkami z międzynarodowych funduszy”.

Na przykładzie ekspansji edukacji seksualnej i propagowania środków antykoncepcyjnych mówi nam, że Gender nie powstało z niczego i nie jest tak, że istnienie nurtu jest bezcelowe. Wręcz przeciwnie, Gender to zamysł, który ma zostać z całą dokładnością wprowadzony w życie. Autorka jest w swoich słowach bardzo przekonująca, podaje wiele faktów, odnosi się bezpośrednio do historii narodów i ugrupowań, ale w jej słowach czuć nutę skrajności. Czytelnik ma wrażenie, że Marzena Nikiel próbuje oświecać ludzkość i pokazywać, że wiele z aktualnie dziejących się wydarzeń to po prostu element ruchu New Ege, którego wielcy dygnitarze zapoczątkowali lata temu.

Książka podzielona jest na cztery rozdziały, ale już pierwszy sprawia, że z naszej twarzy bezpowrotnie znika uśmiech. Dowiadujemy się, że tak naprawdę nasz kraj jest w bardzo złej sytuacji demograficznej i siłą rzeczy przemyka nam się w myśli pytanie: Czyli co, mamy rodzin na potęgę kolejnych obywateli? Niestety autorka chce być dokładna, ale jej dokładność sprawia, że przedstawione przez nią poglądy są równie skrajne, jak tematyka, o której pisze. Chciałoby się ją nazwać Matką Polką, która będzie nas uświadamiać, że trzeba żyć z monogamicznym związku, nie stosować antykoncepcji i rodzić, ciągle rodzić, bo inaczej czyjś chory plan się powiedzie.

Styl książki bywa niekiedy męczący. Ma się wrażenie, że Pani Nikiel chciała za wszelką cenę pokazać, jaka jest oczytana i jak bogatym językiem włada, ale moim zdaniem osiągnęła efekt odwrotny do zamierzonego. Jednakże nie zmienia to faktu, że z każda stroną dowiadujemy się nowych faktów, a te wcale nie nastrajają nas pozytywnie. Lektura książki ukazuje nam prawdziwe oblicze ludzi, którzy stoją na najwyższych szczeblach władzy, ich egoizmu i zakłamania, które przykryte jest pod płaszczykiem opiekuńczych państw. W książce „Pułapka Gender” krytyki nie uniknął nawet Bank Światowy, jeżeli wierzyć słowom autorki, dysponuje on swoimi środkami tak, że pożyczki i pomoc dostają tylko państwa, które godzą się na wprowadzenie na swoim terytorium pewnych zasad, np. zalegalizowania związków homoseksualnych.

Książka pozostawia pewien niesmak, widzimy bowiem jasno, że nie jesteśmy wolnymi ludźmi, że nasze prawdziwe potrzeby i pragnienia nie liczą się w sterowanym świecie, bo jako jednostki nic nie znaczymy. Być może rozumowanie autorki jest jak najbardziej prawdziwe, jednakże tak trudno pojąć, dlaczego sami nie widzimy tego, co dzieje się w naszym kraju i na świecie. Być może to właśnie ta przemyślana strategia sprawia, że tylko nieliczni są w stanie dostrzec, że coś jest nie tak. Ci natomiast, dla których Gender to wolność, sami nie zdają sobie sprawy, że to nie oni tą wolność wybrali, została im narzucona tak samo, jak to, że powinni wielbić seks, narkotyki i przemoc.

Dokąd zabrniemy na tej drodze? Czy rzeczywiście do wolności, jaką Gender nas mami, czy wręcz przeciwnie, do złotej klatki, z której nigdy nie będzie wyjścia? To pytanie jak na razie pozostawiam otwartym i szczerze pragnę, żeby treść książki nie była prawdą.

Marzena Nykiel. Pułapka Gender. Karły kontra orły, czyli pseudowolność świata

Pin It

Komentowanie zakończone.