Profilowanie kryminalne – Scottia J. Hicks, Bruce D. Sales

Praca profilera nieźle działa na wyobraźnię: na podstawie śladów, jakie pozostawił po sobie sprawca, trzeba opracować profil psychologiczny, który pomoże dotrzeć do przestępcy. Profilowanie kryminalne ma na razie raczej status sztuki, ale może kiedyś zyska status prawdziwej nauki?

Miałam nadzieję, że książka „Profilowanie kryminalne” Scotii J. Hicks oraz Bruce’a D. Salesa będzie czymś w stylu podręcznika dla profilerów albo nawet… autorów kryminałów. Spodziewałam się, że będzie tu np. mnóstwo informacji o tym, jak analizować ślady np. z miejsca zbrodni, żeby wniknąć w psychikę przestępcy i szybko go schwytać. Albo, że będzie tu wiele rzeczywistych przykładów, jak profilowanie pozwoliło policji dotrzeć do sprawcy. Albo, że będą studia przypadków pokazujące, jak analizować ślady z miejsca przestępstwa. Byłoby świetnie!

Bo i zaczyna się obiecująco. Podawane są np. przykłady profilowania kryminalnego znane z popkultury. Jak informują autorzy, po raz pierwszy profilowanie kryminalne pojawiło się w literaturze u Edgara Allana Poe. I tak w „Morderstwie przy Rue Morgue” detektyw amator, Auguste Dupin, próbuje „wniknąć w ducha swego przeciwnika” i przez to wpaść na trop zbrodniarza. Profilerów też znać możemy np. z „Milczenia owiec”, „Z archiwum X” czy „Alienisty”. Choć bez dwóch zdań najsłynniejszym profilerem jest Sherlock Holmes.

Jeśli zaś chodzi o rzeczywiste profile, to jeden z pierwszych powstał po serii morderstw tzw. Kuby Rozpruwacza. „Z wyglądu morderca najpewniej robi wrażenie cichego i nieszkodliwego mężczyzny w średnim wieku, jest schludnie i stosownie ubrany” – pisał o Kubie Rozpruwaczu Thomas Bond w pierwszym niepochodzącym z literatury profilu kryminalnym. Swój profil napisał po autopsji dwóch ofiar Kuby Rozpruwacza.

Z czasem profilowanie kryminalne wykorzystywane zaczęło być w wojsku. W 1943 r. psychoanalityka Waltera Langera poproszono o przygotowanie profilu osobowości Adolfa Hitlera, aby skuteczniej oceniać to, co dzieje się w Niemczech. A policja – jak piszą Hicks i Sales – po raz pierwszy wykorzystała ekspertyzę profilera – Jamesa Brussela – dopiero w 1956 r. Miało to związek ze sprawą Szalonego Bombiarza, który przez kilkanaście lat podłożył w Nowym Jorku kilkadziesiąt bomb.

Soczyste przykłady tego, jak przydatne może być profilowanie kryminalne, szybko jednak się w książce kończą. Bo okazuje się, że skuteczność profilowania kryminalnego w wykrywaniu przestępców wcale nie jest jeszcze dobrze udokumentowana i przebadana. Uniwersalne procedury działań profilerów dopiero się krystalizują. A profilowanie kryminalne nie zyskało jeszcze statusu nauki. Określa się je częściej mianem „sztuki”. Bo na razie profilerzy ciągle działają bardziej na zasadzie własnej intuicji. Autorzy książki zastanawiają się jednak jak z tej sztuki zrobić naukę.

Niewykluczone, że za jakiś czas nie będzie już wątpliwości, że tworzenie profili kryminalnych to dziedzina wiedzy. Do tego na razie jest jeszcze długa, choć fascynująca droga. Nieczęsto przecież jesteśmy świadkami narodzin nowej dziedziny nauki.

“Profilowanie kryminalne” Scottia J. Hicks, Bruce D. Sales, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2015 r.

Profilowanie kryminalne - Scottia J. Hicks, Bruce D. Sales

PAP – Nauka w Polsce, Ludwika Tomala

Pin It

Komentowanie zakończone.